środa, 14 stycznia 2009

"Noc w muzeum" ("Night at the museum", 2006)

Historia Larry’ego (Ben Stiller), który nie ma w życiu wiele szczęścia. Jest po rozwodzie z żoną. Nie może znaleźć stałej pracy. Często zmienia miejsce zamieszkania. Brak stabilizacji sprawia, że jego relacje z synem ulegają pogorszeniu. Chłopiec zaczyna tracić wiarę w ojca. Larry potrzebuje więc pilnie jakiegoś zajęcia. Przyjmuje posadę nocnego strażnika w Muzeum Historii Naturalnej. Wydaje się, że wszystko zaczyna się układać. Niezupełnie. Już pierwszej nocy w nowej pracy pojawia się poważny problem: eksponaty muzealne budzą się do życia.
Film zapowiada się dość ciekawie. Jest bardzo widowiskowy. Mamy tu szkielet tyranozaura, biegający za kością jak pies, pojawiają się waleczni Rzymianie, okrutni Hunowie, dzikie zwierzęta, piękna i odważna Indianka, a także wiele innych postaci. Bohater musi zapanować nad nimi wszystkimi, odzyskać zaufanie syna i stawić czoła nowym kłopotom.
To dobry film dla dzieci. Oprócz całej otoczki niezwykłości próbuje przekazać kilka ważnych prawd: podkreśla wagę przyjaźni, współdziałania, uczy, że nie można nikogo przekreślać, bo każdy ma jakieś mocne strony, musi tylko w siebie uwierzyć. Wpisana jest tu również pochwała dla nauki: warto zdobywać wiedzę, bo nigdy nie wiadomo, kiedy okaże się przydatna lub nawet niezbędna.
Niestety, dorosły widz może się momentami nudzić, a niektóre sceny z założenia komiczne uznać za mało śmieszne, albo wręcz żałosne (bitwa z małpką). Jeśli mimo wszystko uda mu się dotrwać do końca filmu, będzie rozbawiony. Wystarczy pamiętać, że przecież nie ma to być wielkie kino skłaniające do refleksji, a jedynie wieczorna rozrywka dla całej rodziny. Myślę, że to zadanie zostało spełnione.

Brak komentarzy: